Jak co roku pierwszy tydzień ferii zimowych województwa śląskiego upłynął klubowiczom pod Tatrami, zaczął się kolejny obóz zimowy TKTJ, frekwencja może nie tak liczna jak w ubiegłym roku, ale jednak wystarczająca by zapełnić chałupę gwarem i wszelkim zamętem. Odmienna była też aura, ostatnie zimy raczyły nas śnieżycami, halnym, deszczem i lawinową trójką, ten wyjazd był inny przez niemal 8 dni nad Tatrami świeciło wspaniałe słońce połączone w pierwszej części naszego pobytu z rzetelnym mrozem. Jednym słowem wyż, piękny arktyczny wyż, który pod koniec naszego pobytu zaczął się przekształcać w łagodną wczesną wiosnę.

Generalnie pogoda piękna, zachęcająca raczej do działania powierzchniowego niż włóczenia się po grotach. Cóż jednak począć, ostatecznie mamy w nazwie klubu jakąś wzmiankę o jaskiniach. Jako pierwsze warte są odnotowania wyjścia zbiorowe i masowe klubowej młodzieży pod opieką dorosłych. W tym roku padło na Kasprową Niżnią z obejściem Kaczki, Mylną oraz Zimną do Syfonu Zwolińskich. Można powiedzieć zimowa klasyka w pełni, nie mniej jednak w wykonaniu młodszej części klubu cieszy podwójnie bo daje nadzieję na lepszą przyszłość.
Ci „nieco” starsi wybrali cel „nieco” odleglejszy. Relatywnie niskie zagrożenie lawinowe i słoneczne dni zachęcały by spróbować celu poważnego i raczej kojarzącego się z latem, padło na trawers z Nad Kotlin do głównego otworu Śnieżnej. Akcja raczej z poważniejszych, cel odległy, wysoko położony, wymagający nie małej ilości sprzętu. Ale co zrobić, zimą taka okazja może się nie powtórzyć, a przynajmniej nie prędko.
No i zaczęło się, ruszamy w pięcioro, cel znaleźć otwór i wnieść chociaż część sprzętu. Dzień piękny, mróz okropny, plecaki nielekkie, a znalezienie otworu Nad Kotlin w warunkach zimowych też nie takie proste. Udaje się na jakieś półtorej godziny przed zachodem słońca. W nie widocznym z góry zbocza pokaźnych rozmiarów wytopie kryje się otwór. W porównaniu z tym co jest na zewnątrz z jaskini bucha ciepło, aż nie chce się wracać. Zostawiamy depozyt sprzętu i kierujemy się na bazę przez Kobylarzowy Żleb i Przysłop Miętusi.


Kolejnego dnia wracamy, tym razem dwa dwu osobowe zespoły, jeden działa tylko powierzchniowo donosząc liny w Nad Kotliny, drugi poręczuje od otworu Wielkiej Śnieżnej do Suchego Biwaku.
Po jedno dniowej przerwie finalizujemy całą akcję wykonując trawers czteroosobowym zespołem, na koniec deporęczując i zabierając liny z otworu Wlk. Śnieżnej, całość od parkingu na parking jakieś 22 godziny. O samym przejściu rozpisywać się nie ma co, kto był ten wie, kto nie był, a czuje się na siłach, niech idzie, bo warto..
Oprócz działalności jaskiniowej uczestnicy obozu dokonali licznych przejść powierzchniowych obejmujących znakowane szlaki Tatr Zachodnich i Wysokich, były to aktywności zarówno w dolinach tatrzańskich, jak i wejścia szczytowe. Mimo nie najlepszych warunków odbyto również kilka wycieczek narciarskich, a także jeżdżono na stokach sztucznie przygotowanych.
Ogólnie w ciągu tygodniowego pobytu w obozowej książce wyjść odnotowano równo 30 wpisów, co świadczy o tym, że czas spędzony pod Tatrami z pewnością nie został zmarnowany, oby dalsza część roku minęła naszym klubowiczom co najmniej równie aktywnie.