Późno wypadająca w tym roku Wielkanoc zachęciła wesołą grupkę klubowiczów do pomacania dolnośląskiego granitu i świętowania na trawie, a w zasadzie to na taborze. Na miejsce docieramy w sobotę koło południa, deszczowa noc z piątku na sobotę nie zachęca do pośpiechu, mimo to w skałach ruch nie mały. Działają kursy, działają indywidualni wspinacze, tak lokalni jak i przyjezdni. Jest chłodno ale zupełnie wspinalnie, z czego korzystamy. Zabawa trwa do wieczora. Niedziela wita nas pięknym słońcem i ciepłem. Po niespiesznym śniadaniu ruszamy w skały, tym razem mamy cały dzień, trochę wspinamy, trochę zwiedzamy rejon, dzień mija niespodziewanie szybko, a wieczorem pierwsze w tym sezonie ognisko. Poniedziałek, pogoda ma się popsuć, jemy śniadanie i zwijamy obóz, Tabor pod Krzywą dał radę wspaniale, udajemy się jeszcze raz w skały ale tym razem deszcz krzyżuje plany, trzeba wracać, co też robimy. Jak będzie okazja chętnie wrócimy, Aga, Teresa, dzięki za fajne foty i miłe towarzystwo.

Aga na Mandali życia, Jastrzębia Turnia

Kolejna próba

Odpoczynek

Walka była…